W piątek mija 27 lat od dnia, gdy we Wrocławiu zaczęła się powódź, która w kulminacyjnym momencie zalała 1/3 miasta. Dziś taka woda, jak w 1997 nie spowodowałaby katastrofy.
Gdy 12 lipca 1997 roku do Wrocławia dotarła woda z „powodzi tysiąclecia”, Wrocławski Węzeł Wodny musiał przyjąć przepływ ok. 3650 m3 na sekundę (objętość mierzona na wysokości Trestna). Było to znacznie ponad jego możliwości – sto lat wcześniej zaprojektowano go na maksymalnie 2400 m3 na sekundę. Realnie – stan urządzeń hydrotechnicznych w 1997 roku pozwalał na jeszcze mniej.
Dziś możliwości Wrocławskiego Węzła Wodnego to 3100 m3 na sekundę. Jak to się ma do Wielkiej Wody sprzed 27 lat? Musimy pamiętać o bardzo ważnym fakcie: w latach 90. nie istniał zbiornik przeciwpowodziowy Racibórz Dolny o pojemności 185 mln m3. Dziś, dzięki prawidłowemu wypłaszczaniu fali, w połączeniu z obecnym Wrocławskim Węzłem Wodnym, byłby w stanie uratować nasze miasto przed kataklizmem o takiej skali, jaka była w 1997.
– Mamy nie tylko większą niż w 1997 roku przepustowość Wrocławskiego Węzła Wodnego, ale i lepsze zabezpieczenia, nie tylko na Odrze, także na mniejszych rzekach. Co musimy podkreślić – system, który chroni Wrocław, jest bardziej wielostopniowy – mówi kierownik wrocławskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miejskiego Piotr Laska.
Wrocławski Węzeł Wodny jest obecnie przygotowany o wiele lepiej, niż w 1997. W ramach rządowego Projektu Ochrony Przeciwpowodziowej Dorzecza Górnej i Środkowej Odry, przy udziale m.in. funduszy UE oraz Banku Światowego, poprawiono przepustowość odrzańskich kanałów i udrożniono je. Przebudowano jazy i śluzy. Udrożniono koryto Odry i wybudowano nowe wały, głównie wzdłuż Widawy. Modernizacja objęła także m.in. nadodrzańskie bulwary w centrum miasta. Prace budowlane na Wrocławskim Węźle Wodnym ruszyły w 2012 roku. Trwały przez około dekadę i pochłonęły przeszło miliard złotych. Wiele zadań w ramach szeroko pojętego programu przebudowy WWW było kończonych całkiem niedawno. Jeszcze w ubiegłym roku oddawano po pięcioletnich pracach zmodernizowany za blisko 60 mln złotych stuletni stopień wodny Rędzin.
– Warto pamiętać, że inwestycje przeciwpowodziowe powstawały także dzięki Miastu. System przeciwpowodziowy to nie tylko Odra. Na przykład2023 roku dobiegło końca równie ważne zadanie na terenie ulicy Ślęzoujście. Po inwestycjach ostatnich lat właśnie tam był najsłabszy punkt ochrony przeciwpowodziowej Wrocławia – dodaje Piotr Laska.
Ulica Ślęzoujście faktycznie leży niedaleko ujścia Ślęzy do Odry, ale w rzeczywistości tamtejsze umocnienie chroni przed wylewami potoku Ługowina. Za ponad 12 mln złotych powstał wał, który zapewnia spokojny sen kilkunastu tysiącom mieszkańców Maślic i Pracz Odrzańskich.
Wnioski z powodzi w Ratuszu wyciągnięto jeszcze za kadencji Bogdana Zdrojewskiego. Po rekomendacjach specjalistów zdecydowano o zabezpieczeniu we Wrocławiu piasku do worków. W 1997 roku, gdy okoliczne piaskownie były albo zalane, albo nie dało się już do nich dojechać, rozgrabiono nawet piaskownice na placach zabaw. Dziś na terenie miasta jest sześć depozytów piasku po około 20 tys. m3każdy. Wystarczy na napełnienie miliona worków. Wrocław, miasto z największym węzłem wodnym w Polsce, to jednocześnie jedyne miasto w kraju, które trzyma takie rezerwy.
Wrocławskie rzeki przez stulecia wielokrotnie zmieniały swój bieg.Zazwyczaj działo się to całkowicie naturalnie, ale często także w wyniku celowych działań człowieka. Obawy, że Odra w przebije się do koryta któregoś z płynących niemal równolegle do niej dopływów, pojawiały się kilkakrotnie. Mogła wlać się do serca miasta Oławą. Mogła też „przeprowadzić się” do koryta Widawy, w efekcie czego główny nurt odrzański na wysokości miasta praktycznie by zamarł – każda z tych perspektyw była dla Wrocławia ponura. Prace hydrotechniczne podejmowano więc od średniowiecza. Kilkakrotnie, bardziej lub mniej udanie, usiłowano więc przekopać Odrze dogodniejsze dla miasta kanały.
Stopniowo rosły też potrzeby. W XIX wieku w Odrze zaczęto widzieć szlak transportowy dla rozwijającego się przemysłu, w tym do przewozu węgla. Pod koniec XIX wieku przeprowadzono pierwszą wielką modernizację wrocławskiego węzła wodnego. Nieco starsi wrocławianie pamiętają, że jeszcze w czasie nadchodzenia wielkiej fali w 1997 roku we Wrocławiu krążyły związane z nią obiegowe opinie o „niemożliwości powodzi w mieście” oraz o „mądrości niemieckich inżynierów sprzed stu lat”. Nie ujmując kajzerowskim fachowcom wiedzy i kompetencji, w rzeczywistości przebudowa z końca XIX stulecia nie do końca spełniła pokładane w niej nadzieje. Przede wszystkim, już w lipcu 1903 nie uchroniła ówczesnego Breslau przed powodzią, która dotknęła około połowę miasta.
Zalane zostały wyspy odrzańskie. Woda wdarła się m.in. na Nadodrze i Przedmieście Oławskie, gdzie dało się pływać łodziami. Pod mostami w ścisłym centrum niemal nie było prześwitu – skala i wygląd tego dramatu to niemal identyczne obrazki jak te, które pamiętają wrocławianie z 1997 roku.
Dlatego dekadę po powodzi z 1903 zrealizowano kolejny wielki projekt – objął on przepust z Odry do Widawy oraz dwa kolejne kanały Odry, ciągnące się od Strachocina/Bartoszowic po miejsce, gdzie dziś są Mosty Warszawskie. Dziś te kanały nazywamy Powodziowym i Żeglugowym.Ostatecznie ukształtowała się sieć wodna Wrocławia, jaką znamy współcześnie. W tym uformowało się to, co dziś nazywamy Wielką Wyspą, a przez stulecia wyspą odrzańską wcale nie było.