Ładowanie

Mija 26 lat od powodzi tysiąclecia. Możemy oglądać je na archiwalnych fotografiach, których autorem jest Grzegorz Kwolek.

Grzegorz Kwolek dokumentował powódź tysiąclecia. Mija od niej 26 lat

7 lipca, 2023

Mija 26 lat od powodzi tysiąclecia. Możemy oglądać je na archiwalnych fotografiach, których autorem jest Grzegorz Kwolek. Fot. Grzegorz Kwolek

„Sytuacja była absolutnie wyjątkowa, nastrój był wyjątkowy. Zalewało Wrocław, który stał się przecież moim domem” – wspomina powódź tysiąclecia fotograf, Grzegorz Kwolek. Mija 26 lat od tamtych zdarzeń, które możemy oglądać na archiwalnych fotografiach.

Mija 26 lat od powodzi tysiąclecia. Możemy oglądać je na archiwalnych fotografiach, których autorem jest Grzegorz Kwolek.
Fot. Grzegorz Kwolek

Powódź tysiąclecia dotarła do Wrocławia i okolic w lipcu 1997 roku. Pod wodą znalazło się 40% powierzchni miasta. To właśnie wtedy rozegrała się nierówna walka ludzi z żywiołem. Dziś ich heroizm i zalane wrocławskie ulice możemy oglądać na archiwalnych fotografiach. Jednym z zaangażowanych w dokumentację fotografów był pochodzący z Zielonej Góry Grzegorz Kwolek, wtedy 23-letni student.

NIE POLUBIŁEŚ NAS NA FACEBOOKU? ZMIEŃ TO I KLIKNIJ TUTAJ!

Grzegorz Kwolek dokumentował powódź tysiąclecia

W tamtych latach 23-letni Grzegorz Kwolek studiował chemię na Politechnice Wrocławskiej. Hobbystycznie fotografował Wrocław, którym był oczarowany. W lipcu znalazł się w nim przypadkowo.

— Przyjechałem do Wrocławia z Zielonej Góry, żeby odebrać komputer z serwisu — wspomina. – I wtedy zaczęły pojawiać się w mediach komunikaty, że woda zalała Kłodzko, potem Opole… Okazało się, że pociągi zostały wstrzymane i nie mogłem wyjechać z miasta — opowiada Grzegorz Kwolek. – Dla mnie, podobnie zresztą jak dla innych osób, powódź była wtedy zaskoczeniem.

Gdy miasto zostało zalane, fotograf codziennie uwieczniał zmagania mieszczan z żywiołem. Przemierzał ulice z aparatem, nie raz brodząc w wodzie.

— Na Nadodrzu woda stała dwa tygodnie. Pamiętam, że był upał, straszny smród, nie wiadomo, co pływało w tej wodzie, a ja brodziłem w niej z aparatem, dzień w dzień, stopy miałem zdarte do krwi. Na szczęście żadne zakażenie się nie wdało — wspomina.

Gdy dokumentował powódź, nie wiedział jeszcze, że w przyszłości zostanie fotoreporterem. Od 1998 roku do 2003 roku związany był z Gazetą Wyborczą. Po latach możemy oglądać niesamowite zdjęcia jego autorstwa, które przeniosą nas w czasie do dramatycznych lipcowych dni 1997 roku.

ZOBACZ GALERIĘ:

Tagi