15,5 proc. inflacja wpłynie na budżet Wrocławia. Takiego zdania jest Paweł Karpiński – radny klubu prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka. Co na ten moment wiemy o wzrostach kosztów?

Około miliard złotych strat w budżecie Wrocławia
Budżet tworzony na następny rok opiera się na wskaźniku inflacji. Resort finansów w grudniu 2021 roku założył, że inflacja w kolejnym roku wyniesie 3,3 proc, a obecny wynik to 15,5 proc. Bardzo utrudnia to pracę samorządom, które nie mogą uzyskać konkretnych danych oraz nie są w stanie ustalić precyzyjnych wzrostów kosztów m.in. za energię. Szacunkowo za prąd miasto zapłaci w przyszłym roku 250 mln złotych więcej niż teraz. Dla porównania tyle mniej więcej kosztuje budowa Alei Wielkiej Wyspy. Straty w kasie Wrocławia wyniosą ok. miliard złotych łącznie. Związane są z programem Polski Ład, który uszczupla budżet samorządów, a także inflacją oraz kosztami wojennymi. Jedna ze spółek wypowiedziała umowę z MPK Wrocław na dostawę oleju napędowego. Paweł Karpiński zwraca uwagę, że tak właśnie rząd wycofuje się z pomocy samorządom. W momencie, kiedy jest ona szczególnie potrzebna, bo być może właśnie teraz następuje szczyt inflacji.
Koszty dla mieszkańców Wrocławia
Pomniejszony o jedną piątą budżet Wrocławia, odczują także jego mieszkańcy. Choć na razie nie podano informacji czy koszty usług publicznych wzrosną, to trzeba mieć na uwadze, że jest to wysoce prawdopodobne. Radni nie wiedzą, jak drogie będą tramwaje w eksploatacji i ile prądu będzie trzeba do nich dokupić, ale szacunkowo będzie to ok. 250 mln złotych więcej.
– Jeśli okaże się, że budżetu nie da się domknąć, to na pewno z jakichś rzeczy będzie trzeba zrezygnować – informował Paweł Karpiński, radny klubu prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka.
Jednocześnie podkreślał, że miastu zależy, by mieszkańcy w jak najmniejszym stopniu odczuli wzrosty kosztów usług. Priorytetem jest, aby świadczenia były nadal dostępne. Jesienią odbędą się przetargi na odpady komunalne. Czy ceny za wywóz śmieci wzrosną, wiadomo będzie dopiero w momencie rozpisania przetargu. Paweł Karpiński zapewnia, że wiele placówek we Wrocławiu podłączonych jest do ciepłowni. Nawet jak koszty wzrosną, to paliwo będzie dostępne.
Inflacja to problem zewnętrzny? Tak broni się PIS
Rząd Prawa i Sprawiedliwości twierdzi, że rosnąca inflacja to czynnik zewnętrzny, który nie jest powiązany z ich pracą. Opinia publiczna jednak przestaje wierzyć w te zapewnienia. Lipcowy sondaż Kantar Public wykazał negatywne nastawienie mieszkańców do kondycji polskiej gospodarki. 71 proc. respondentów jest zdania, że sprawy w Polsce zmierzają w złym kierunku, a 75 proc. ankietowanych uważa, że gospodarka w kraju znajduje się w stanie kryzysu. Paweł Karpiński zauważa również, że nieprawdziwe informacje przekazywane przez partię na temat inflacji w prosty sposób można zanegować. Jako przykład podaje słabnącą wartość polskiej waluty. Gdyby inflacja była problemem zewnętrznym, nie byłaby widoczna tak duża różnica wzrostu kursu dolara czy euro względem złotego.