Na Muchoborze Wielkim zaczęły pojawiać się pułapki na kuny, rozstawiane prawdopodobnie przez jednego z mieszkańców. Żelazne kleszcze brutalnie miażdżą łapy, które następnie gniją, a zwierzęta cierpią katusze. Ekostraż zapowiada, że ustali sprawcę.
Pułapki na kuny zauważono na Muchoborze Wielkim w rejonie ulicy Krzemienieckiej. Jedna ze skrzywdzonych kun trafiła w ręce Ekostraży, po tym, jak przez parę dni błąkała się po okolicy z narzędziem zaciśniętym na łapkach.
NIE POLUBIŁEŚ NAS NA FACEBOOKU? ZMIEŃ TO I KLIKNIJ TUTAJ!
— Ratujemy jedną z kun, która ledwie chodziła z tym silnie zaciśniętym żelastwem od kilku dni po okolicznych ogrodach. Jest to cierpienie nie do opisania — kuna ma pomiażdżoną całą nogę, która zaczyna już gnić i na której muchy zdążyły już złożyć jaja. Brakuje nam słów. Jak można być tak okrutnym, bezwzględnym, pozbawionym podstawowych uczuć, którymi szczycimy się, że różnią nas od zwierząt — relacjonuje Ekostraż.
Kuny nie są w stanie samodzielnie uwolnić się z pułapki. W przypadku tej, którą teraz zajmują się opiekunowie, kleszcze musiały ściągać aż trzy osoby i to z niemałym trudem. Niestety, kończyny zwierzęcia najprawdopodobniej nie uda się uratować.
— Oczywiście postaramy się ustalić sprawcę, choćby policja miała ściągać odciski palców z mieszkańców całej dzielnicy. Zwłaszcza, że mamy już pewien namiar na sąsiada, który głośno mówił o tym, jak mu przeszkadzają kuny — zapowiada Ekostraż.
Ekostraż poszukuje sprawcy, a także prowadzi zbiórkę na leczenie rannej kuny. Pomóc można, wpłacając wybraną kwotę na adresy, które znaleźć możemy pod Facebookowym postem.