7.7 C
Wrocław
środa, 22 marca, 2023

Pracownicy marszałkowskiej spółki doprowadzeni do ostateczności – odchodzą z pracy

WARTO PRZECZYTAĆ

Fala odejść w Dolnośląskim Funduszu Rozwoju. Spółka podległa marszałkowi województwa traci doświadczonych pracowników przez konflikt z prezesem z Bezpartyjnych Samorządowców. Powody rezygnacji poznajemy z pisma złożonego na biurko marszałka Cezarego Przybylskiego.

DFR jest spółką zajmującą się likwidacją barier w dostępie do kapitału poprzez oferowanie poręczeń, pożyczek oraz innych instrumentów finansowych. Od lutego 2021 roku prezesem instytucji jest Roman Kozłowski z nominacji Bezpartyjnych Samorządowców, których to liderem jest dolnośląski marszałek Cezary Przybylski.

Dalsza współpraca z prezesem jest niemożliwa

Pracownicy DFR zostali postawieni pod murem i zdecydowali się na rezygnację z dotychczasowej pracy. Ich oświadczenie opublikował na Twitterze Patryk Wild, radny sejmiku z klubu Bezpartyjnych Samorządowców, który to stanowi opozycję wobec Bezpartyjnych marszałka Przybylskiego, mających powiązania z PiS-em.

Ostatnie półtora roku oceniamy jako najgorszy okres w historii DFR i naszych poprzednich doświadczeń zawodowych poza DFR. – dowiadujemy się z oświadczenia podpisanego przez sześciu pracowników spółki

Swoje oburzenie wyraził również Patryk Wild, który od rozłamu Bezpartyjnych Samorządowców uważnie przygląda się poczynaniom dawnych wspólników. Poinformował o swoim zrozumieniu dla byłych pracowników DFR.

Doświadczeni pracownicy marszałkowskiej spółki gremialnie rzucają dobrze płatną pracę, żeby nie uczestniczyć w tym, co się dzieje. W sumie ich rozumiem. – czytamy na jego Twitterze

W czasie prezesury Romana Kozłowskiego decyzję o wypowiedzeniu umów podjęło 16 osób.

Zarzuty skierowane w stronę Prezesa Kozłowskiego

Lista zarzutów wobec Prezesa DFR Romana Kozłowskiego spisana przez pracowników instytucji jest długa i konkretna.

Przyczyn jest wiele, rozpoczynając od niedopuszczalnych zachowań pracodawcy względem pracowników, a kończąc na praktykach, które mogą zostać uznane za łamanie prawa. – napisali pracownicy

Zobacz również:  Przebudowa ul. Pomorskiej. Powstała już podbudowa pod przyszłe torowisko tramwajowe

Myśli o zwolnieniu potęgowały napięte relacje z Prezesem. Kontakty z pracodawcą były znacznie utrudnione.

Kontakty z Prezesem charakteryzują się: zamknięciem na argumenty pracowników, przerywaniem ich wypowiedzi, podnoszeniem głosu na pracowników w sytuacji, kiedy nie chcą zgodzić się z pomysłami Prezesa lub mają odmienne zdanie, wprowadzaniem w błąd pracowników i manipulowanie informacją. Brak wiedzy na temat tego, czym zajmują się pracownicy i brak chęci do zapoznania się z tym, co wykonują, a do tego ciągłe uwagi, że nic nie robią.

Dodatkowo z pisma dowiadujemy się o praktykach zatrudniania pracowników. Prezes miał zatrudniać osoby, których praca okazywała się być pozorna. Co za tym idzie, nie widać było efektów pracy tych osób lub wcale nie pojawiały się w miejscu pracy. Problemem jest także przerost zatrudnienia oraz „próby nakłaniania do naginania prawa na potrzeby wątpliwych pomysłów”.

Co na to Prezes?

Roman Kozłowski odpowiedział dziennikarzom „Gazety Wyborczej”, nie potwierdzając zarzutów pracowników.

Pismo nie odnosi się do stanu faktycznego, jaki ma miejsce w spółce. Argumenty nie są merytoryczne i nie są prawdziwe. Mają na celu zdyskredytowanie i oczernienie mojej osoby.

Pismo trafiło do wydziału nadzoru właścicielskiego urzędu marszałkowskiego, do rady nadzorczej, 31 sierpnia spotkała się ona z Kozłowskim. Nie znamy jednak jeszcze jej oceny.

WIĘCEJ WIADOMOŚCI

OSTATNIE WIADOMOŚCI