Ładowanie

W 34. rocznicę pierwszych częściowo wolnych wyborów w Polsce po drugiej wojnie światowej odbył się marsz

Tłumy na marszu 4 czerwca. Wielki triumf opozycji

6 czerwca, 2023

W 34. rocznicę pierwszych częściowo wolnych wyborów w Polsce po drugiej wojnie światowej odbył się marsz "przeciw drożyźnie, złodziejstwu i kłamstwu". źródło: Donald Tusk Twitter

Według organizatorów niedzielnego marszu ulicami Warszawy przeszło pół miliona osób, aby w ten sposób wyrazić swój sprzeciw wobec rządów Prawa i Sprawiedliwości. W wydarzeniu wzięło udział liczne grono dolnośląskich samorządowców. Jak wydarzenie skomentowała telewizja publiczna?

W 34. rocznicę pierwszych częściowo wolnych wyborów w Polsce po drugiej wojnie światowej odbył się marsz “przeciw drożyźnie, złodziejstwu i kłamstwu, za wolnymi wyborami i demokratyczną, europejską Polską” zwołany przez szefa opozycji, Donalda Tuska. Samorządowcy wraz z mieszkańcami Polski spotkali się, aby wspólnie manifestować swoją złość i nadzieję na lepsze rządy. Tego dnia dopisała zarówno pogoda, jak i frekwencja. Organizatorzy marszu poinformowali, że w wydarzeniu wzięło udział 500 tys. osób.

NIE POLUBIŁEŚ NAS NA FACEBOOKU? ZMIEŃ TO I KLIKNIJ TUTAJ!

Opozycja połączyła siły

W niedzielnej manifestacji w Warszawie brali udział przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej, Nowej Lewicy, Polski 2050, PSL. Podczas wydarzenia przemawiali m.in. Rafał Trzaskowski, Lech Wałęsa czy marszałek Senatu Tomasz Grodzki.

Chcę wam też powiedzieć te banalne słowa: demokracja umiera w ciszy. Od dzisiaj nie będzie już ciszy. Wy dzisiaj podnieśliście głos w imieniu 38 milionów Polek i Polaków – mówił Donald Tusk na marszu 4 czerwca.

Samorządowcy manifestowali przeciw wysokim cenom, kłamstwom podawanym przez media, a także ustawie o komisji ds. badania rosyjskich wpływów w Polsce tzw. lex Tusk. Zakłada ona, że 9-osobowa komisja będzie mogła m.in. „pozbawić osobę, wobec której wszczęto postępowanie, prawa do pełnienia funkcji publicznych – nawet w okresie 10 lat od wydania decyzji” jeśli uzna ona, że działała na szkodę Polski.

Zobacz też: PiS wyeliminuje opozycję? Wrocławscy posłowie poparli „lex Tusk”

TVP o opozycyjnym marszu

Media rządowe za wszelką cenę próbowały umniejszyć znaczenie niedzielnego marszu. Powołując się na Polską Agencję Prasową oraz źródła policyjne poinformowali, że w manifestacji uczestniczyło ok. 100-150 tys. osób. Z kolei Radosław Poszwiński uznał, że to nie protest przyciągnął ludzi do Warszawy, a… zoo.

7 na 10.osob które pytałem po co przyjechały na marsz, powiedziały mi że nie przyjechały na marsz. Większość przyjechała do warszawskiego zoo bo ładna pogoda, łazienki, pokazać dzieciom Zamek, wata cukrowa na starym mieście, stadion narodowy zobaczyć w całości w pięknym słońcu spod Kolumny Zygmunta. Frekwencję rzeczywistą oceniam na 50 – 75 tys. działaczy PO, KOD i lewicy. Ewidentnie marsz Tuskowi nie wyszedł i może być wściekły na współpracowników że nie stanęli na wysokości zadania – napisał na Twitterze Radosław Poszwiński, pracownik TVP Info.

Pochód mimo, że przebiegał w pokojowej atmosferze został przez rządzących okrzyknięty „marszem nienawiści” i „nawoływaniem do obalenia demokratycznie wybranego rządu”. Telewizja publiczna  w odróżnieniu do TVN nie transmitowała relacji z wydarzenia, ponieważ w ich ocenie marsz był pełen agresji, o czym miały świadczyć obraźliwe hasła na transparentach manifestujących.

Co więcej, jak podaje TVN24 jeden z gości TVP zasugerował, że marsz mógł zostać opłacony przez Władimira Putina.  

Tak może być też, że te powiązania i rosyjskie pieniądze, wpływy, też i tam były wykorzystane – mówił gość TVP Info.

Roman Szełemej pomógł w kryzysowej sytuacji

Wśród manifestujących nie zabrakło też osób starszych.  Gdy jedna z osób zasłabła, interweniował Roman Szełemej, prezydent Wałbrzycha. Dolnośląski samorządowiec jest specjalistą w zakresie chorób wewnętrznych i kardiologii. Dzięki jego pomocy wszystko skończyło się szczęśliwie.

Tagi