Od wielu miesięcy lekarze z Oleśnicy otrzymują groźby i wyzwiska pod swoim adresem. Powód? Jako jedni z nielicznych w kraju przeprowadzają legalne aborcje. Placówka wzbudziła zainteresowanie antyaborcyjnych działaczy, którzy regularnie pojawiają się przed szpitalem z transparentami.

Od wyroku Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej legalne aborcje dokonuje się w polskich szpitalach wyłącznie jeśli ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety (fizyczne i psychiczne) bądź zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego. Choć w polskim prawie istnieje możliwość usunięcia płodu, to część lekarzy boi się przeprowadzać zabieg aborcji w obawie przed odpowiedzialnością karną.

W przypadku 30-letniej Izabeli z Pszczyny oraz 33-letniej Doroty z Nowego Targu brak natychmiastowych działań ze strony specjalistów doprowadził do wstrząsu septycznego i śmierci obu kobiet. Przestraszone pacjentki z całej Polski przyjeżdżają do szpitala w Oleśnicy, gdzie w bezpiecznych warunkach oraz legalne wykonuje się zabiegi przerywania ciąży.

NIE POLUBIŁEŚ NAS NA FACEBOOKU? ZMIEŃ TO I KLIKNIJ TUTAJ!

Działacze antyaborcyjni nie dają pracować lekarzom

Szpital w Oleśnicy od miesięcy znajduje się „pod odstrzałem” działaczy antyaborcyjnych. Organizacje manifestują przed szpitalem, modlą się i skandują hasła przez megafon. Wśród okrzyków słychać choćby “Powstrzymajmy aborcję w Oleśnicy”. W placówce nie działa klimatyzacja, więc w trackie upałów konieczne jest otwarcie okien. Dobiegające z zewnątrz hałasy przeszkadzają zarówno pracownikom szpitala, jak i pacjentkom leżącym na sali. Jak informuje dr Gizela Jagielska, demonstranci przychodzą nawet raz-dwa razy w tygodniu. Przy palcówce stale też pojawia się auto organizacji pro-life z banerem.

– To dla nas naprawdę bardzo męczące, ale nie wyobrażam sobie, jak muszą się czuć pacjentki. Leżą z powodu zagrożenia ciąży, po poronieniu czy aborcji, w kryzysie psychicznym i przez kilka godzin dziennie muszą słuchać tych haseł. To dla mnie niewyobrażalne – opowiada “Wyborczej” dr Gizela Jagielska, ginekolożka i zastępczyni dyrektora ds. medycznych.

18 sierpnia lekarka postanowiła zagłuszyć muzyką protest działaczy antyaborcyjnych, którzy po raz kolejny ustawili się przed szpitalem. Organizacja wezwała policję, która po przybyciu na miejsce zastosowała wobec kobiety pouczenie. Jak przekazała Komenda Powiatowa Policji w Oleśnicy, tego dnia dwie osoby złożyły zawiadomienie w sprawie zakłócania spokoju przez przedstawicieli organizacji.

Po pewnym czasie mieszkańcy Oleśnicy mieli już dość pokazywania drastycznych zdjęć martwych płodów i wystosowali w tej sprawie projekt uchwały do rady miejskiej. Został on przyjęty przez urzędników, jednak zgodnie z decyzją Jarosława Obremskiego wojewody dolnośląskiego z PiS-u, uchwała została uchylona.

Lekarze są nękani przez przeciwników aborcji

Działania antyaborcjonistów nie ograniczają się jedynie do demonstracji. Jak relacjonują lekarze, działacze mieli również wysyłać im nieprzyjemne wiadomości.

– W sieci pojawiła się też petycja, aby mnie zwolnić, pojedynczy ludzie powiązani z tymi organizacjami wysyłają mi też prywatne wiadomości z pogróżkami, wyzwiskami, hasłami typu “Jesteś mordercą” i że cała rodzina mi od tego umrze. Ta agresja słowna w ostatnim czasie bardzo się nasiliła – mówi „Wyborczej” dr Gizela Jagielska.

Z kolei dr Łukasz Jagielski, ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego w Oleśnicy często słyszał pod swoim adresem, że jest odpowiedzialny za “zabijanie dzieci”. Skierował do sądu sprawę o zniesławienie, którą udało mu się wygrać.