Już niedługo wrocławianie zadecydują, kto przez najbliższe lata piastować będzie urząd prezydenta miasta. Co obiecują i co krytykują opozycyjni kandydaci? Ich wizje ocenia radny Nowej Lewicy, Czesław Cyrul.
W walce o prezydencki stołek z obecnie pełniącym urząd Jackiem Sutrykiem zmierzą się Izabela Bodnar z Trzeciej Drogi, Łukasz Kasztelowicz z PiS, Jerzy Michalak z Bezpartyjnych, Grzegorz Grzechnik z Konfederacji oraz Grzegorz Prigan. Jakie wizje rozwoju miasta przedstawiają kandydaci?
— Co oni wygadują (kandydaci opozycji)
Odsłuchałem kilku wywiadów z kandydatami na prezydenta Wrocławia. Oto skrócony obraz ich wizji, stanu i rozwoju miasta, nie ukrywam, że niepełny.
Kandydatka Izabela Bodnar z Trzeciej Drogi stwierdziła, że miasto jest fatalnie zarządzane i dlatego postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Wg niej miasto popadło w stagnację, a duże firmy budują fabryki pod Wrocławiem, a nie w mieście. Otóż Szanowna Kandydatko obecnie w miastach nie buduje się fabryk. A buduje się pod Wrocławiem, a nie pod Białą Podlaską, bo Wrocław właśnie, swoją atrakcyjnością, przyciąga duży biznes. To takie proste. Kandydata opowiada to, co jej przekazali jej spindoktorzy. Jak się ma trochę orientacji o tym, co w mieście się dzieje, to widać, że kandydatka ma niewielkie pojęcie o jego faktycznym stanie. Wg niej miasto ma być przyjazne, wielofunkcyjnie, trzeba jechać za granicę i podpatrywać lepszych oraz rozwijać sport itp. Pustosłowie, taka wata, po której zgnieceniu nic nie zostaje. No i uwaga miasto nie ma żadnej strategii, tzn. podobno ma, ale nikt jej nie widział. Radzę zajrzeć do Internetu i tam jest sporo do nauczenia się o strategii.
Kandydat PiS Łukasz Kasztelowicz chce uszczęśliwić wrocławian darmowymi biletami komunikacji miejskiej, rozdawać darmowe bilety na imprezy kulturalne i budować tunele komunikacyjne. Niestety jego partia zabrała samorządom miliardy złotych, a teraz jej kandydat proponuje darmowe bonusy. Tego razem nie da się skleić. Skąd wziąć pieniądze na to wszystko, kandydat milczy, ale zarazem powiada, że tylko jego partia jest skuteczna, cokolwiek by to znaczyło. Należałoby obywatelom podwyższyć podatki, ale tego żaden kandydat z siebie nie wykrztusi.
Kandydat Bezpartyjnych Jerzy Michalak zagiął parol na prezydenta Surtyka. Ma do nie go jakiś uraz i nie potrafi tego ukryć. Kandydat też chce rozwijać komunikację, ale głównie kolejową. W mieście wskazane byłoby metro. Raz jest taka, a drugi raz inna trasa. Raz mówi Michalak o perspektywie ośmioletniej innym razem o piętnastoletniej. Do tego proponuje roczny bilet aglomeracyjny za 365 złotych. Podejrzewam, że zapatrzył się na rozwiązanie z Wiednia, ale tam taki bilet niczego nie rozwiązał. Ale nareszcie w jego rozważaniach pojawiają się wątki o finansowaniu inwestycji. On ma świadomość, że pieniędzy nie bierze się z drukarni czy z bankomatu.
Grzegorz Prigan swoje wywody programowe opiera na zasłyszanych opiniach i własnych spostrzeżeniach. Wg niego komunikacja miejska nie działa, w szkołach uczą nie tego, co potrzeba, mieszkania komunalne rozdawane są po uważaniu lub stoją puste. Przebijają się tam także prawdziwe bolączki mieszkańców. Jednak dużo w tym obiegowych i nieprawdziwych opinii. Swego czasu rozpatrywałem w Radzie Miejskiej petycje kandydata Prigana. Były one pisane bez rozeznania co miasto w tej kwestii robi i jakie ma plany. Ten program ma podobne wady, jak i pozostałych kandydatów także.
Grzegorz Grzechnik kandydat Konfederacji i kilku pomniejszych ciał chce w ciągu miesiąca, po dojściu do władzy, odkorkować Wrocław, zlikwidować buspasy i walczyć z płatnymi parkingami. Ma szereg prostych rozwiązań na skomplikowane problemy. To metody populistów, a kandydat Grzechnik chyba nim nie jest. Ma także sporo trafnych uwag o funkcjonowaniu komunikacji, ale jakiegoś litego programu z tego ulepić nie można. I co ważne, nie jest wrogiem komunikacji publicznej. Wiadomo natomiast, że, jako obecny radny, pojęcie o mieście ma. Kandydat nie chce spalarni odpadów w mieście czy jego pobliżu. Może ona być gdzieś indziej. Gdzieś indziej też spalarni nie chcą. To żadne rozwiązanie i chowanie głowy w piasek
Jaki obraz miasta wyłania się z programów kandydatów?
W mieście nie ma komunikacji publicznej, przedszkola działają źle, miasto jest zakorkowane, bilety na imprezy i na obiekty sportowe są drogie, nie ma miasto strategii rozwoju, urzędnicy są nieudolni, niekompetentni i tylko dybią, by utrudnić życie mieszkańcom… I tam można by bez końca.
Tymczasem miasto, od lat, jest jednym z najlepiej rozwijających się w Europie. Przybywa mu mieszkańców, co świadczy o jego atrakcyjności. Miasto poradziło sobie z pandemią i przyjęciem kilkuset tysięcy uchodźców w Ukrainy. To, że w ostatnim pięcioleciu oddano do użytku rekordową ilość tras tramwajowych, mostów dróg i wymieniono tabor komunikacji miejskiej, nie ma większego znaczenia. Dla kandydatów opozycji im gorzej w mieście, tym lepiej dla nich. Jest źle, bo oni tak uważają. Ma to się nijak do ciągłych zapewnień tych kandydatów, że wrocławianie mogą być dumni ze swojego miasta. Co na takie czarnowidztwo kandydatów mieszkańcy? Na takie ubliżanie pewnie sobie nie pozwolą — komentuje Czesław Cyrul.